d
Follow us
  >  Komentarze   >  Po co unikać nienawiści?

Po co unikać nienawiści?

Wolny rynek uczy nas zasady podaży i popytu, którego definicję można uprościć do chęci nabywania produktu w określonej cenie. Oprócz butów, masła i pralek, które funkcjonują w sferze naszych codziennych wyborów, poddawani jesteśmy również konieczności decydowania o zakupie idei. Świadomie lub nie, wchodzimy do supermarketu, na którego półkach piętrzą się opakowane w kolorowe logotypy przesłania i pomysły. Na świat, Polskę i nasze bezpośrednie otoczenie – Sopot.
Tak jak w przypadku zwyczajnych zakupów, także i tu, na rynku celów oraz dążeń, musimy mierzyć się z różnymi modami. Ostatnio popularny stał się radykalizm. Nie trzeba go nawet zbytnio reklamować. O jego promocję dbamy niestety zbyt często sami. Podzieleni, zmęczeni, łatwo ulegający prostym hasłom, które pomagają nam pozornie porządkować otoczenie.
Od kilku lat obserwuję rosnący popyt na skrajności w ocenach. Tłumaczę sobie to zjawisko chorobą niepewności, toczącą nas od czasów pandemii, a w chwili wybuchu wojny za wschodnią granicą, pogłębiającą tylko stan pacjenta, którym się staliśmy. Upraszczanie, odmawianie innym prawa do swojej wizji świata, plemienność – to gorączka, która powoduje paroksyzmy naszej sąsiedzkiej normalności. Nie daj Boże, żeby jedynym lekarstwem było upuszczanie krwi – jak uczy historia dalsza i bliższa, jest to jednak nieuchronna konsekwencja trwania w przewlekłym stanie niechęci wobec innych.
Wierzę jednak, że wciąż można coś zrobić dla naszego osłabionego układu odpornościowego.
Po pierwsze, nie szkodzić, co w praktyce oznacza zdolność do unikania kontaktu z wirusem pogardy. Przećwiczyłem to na sobie. Nie działa do końca. Nie eliminuje całkowicie złych emocji, które skrycie i nieuchronnie przeradzają się w frustrację i złość. A jednak znacząco buduje odporność na nienawiść. Tym lekiem jest całkowite wyzbycie się kontaktu z tymi, którzy zatruwają nasze głowy i serca. Jest taka scena we „Władcy pierścienia”, kiedy Grima, zdrajca pracujący na rzecz Sarumana i sączący dzień po dniu jad plotek i pomówień swemu władcy Theodenowi, zostaje przegnany z dworu mocą Gandalfa Szarego. W filmowej adaptacji arcydzieła, jedna chwila przeobraża posiwiałą i wykrzywioną bólem twarz władcy Rohanu w zdrowe i szlachetne oblicze. Zmęczone i odmawiające posłuszeństwa oczy, znów widzą wyraźnie. Ozdrowiał, bo przestał słuchać kłamstwa.
Po drugie, warto nauczyć się wdzięczności. Tu pomaga niezwykle lektura wspomnień, zwłaszcza tych autorów, którzy mieli nieszczęście uwieczniać je w sytuacjach skrajnych, wojny, głodu czy biedy. Dobrze jest od czasu do czasu, a najlepiej bez przerwy, czyścić w ten sposób własne wnętrze. Nigdy nie lubiłem uproszczeń, które często sprowadzały się do taniego dydaktyzmu „nie narzekaj, bo inni mają gorzej”. Ale rzeczywiście, bez względu na wiek, ta prosta rada działa.
Wreszcie, po trzecie, można próbować uciec w swój świat. Rodzina, praca, pasje, każdy z nas ma przecież co robić. Jest to kuracja skuteczna dla jednostki, ale zła dla społeczności. I z jej praktykowania rodzi się potem świadomość faktu, że rządzą nami nie ci, co powinni. Że na każdym szczeblu, króluje selekcja negatywna. Bo polityka to szambo, złodziejstwo i największe zło – myślimy łykając kolejną pigułkę obojętności wobec spraw publicznych i tuląc się do poduszki prywatności, pozwalamy innym kołysać nas do snu.
Od wielu miesięcy wykorzystuję spacery z psami do prostego ćwiczenia, które sprowadza się do pytania: a co, jeśli nie mam racji? Myśli wiodą mnie ku różnym odpowiedziom. Potem wywracam je do góry nogami i znowu kontestuję. Pewnie z boku wyglądam na szaleńca, gadającego z samym sobą. Nie jest to żadne wielkie ani nawet małe filozofowanie. To raczej próba ustalenia, czy przypadkiem nie dałem się zwieść popytowi na skrajność. A to ostatnia rzecz, którą chciałbym mieć na własność.

Zostaw komentarz